sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział I

Rozdział I

Hedin był magiem apostatą. Człowiekiem obdarzonym mocą magiczną, żyjącym poza zasięgiem Kręgu Maginów lub jakiejkolwiek Gildii Magów. Uciekł dwa tygodnie temu z Wieży, a po dwóch dniach od tego wydarzenia, posłano za nim list gończy. Templariusze nie szczędzili sobie także kłamstw na jego temat: Hedin Mayladen z Ulfgradu, groźny apostata uzbrojony w silnie zaklęcia entropii i przywołania, prawdopodobnie grasuje na terytorium Halavadet, wciąż ukrywając się w głuszy. Na traktach, we wsiach i miastach poprzybijano również orędzia z podobną treścią i jego podobizną, co wcale nie wystraszyło maga. Hedin wcale nie bał się templariuszy, setki razy wykiwał ich nawet jako mały brzdąc, nie ponosząc za to żadnych konsekwencji. Jeszcze zanim trafił do Wieży, w wieku pięciu, może sześciu lat, mały Ulfgardczyk, nie posiadający wówczas domu, ani rodziny, sypiał gdzie popadnie: na farmach, w stogu siana, w wychodkach, kurnikach, opuszczonych izbach i tak dalej. Jednym słowem wszędzie, gdzie się dało, byle by przetrwać. Hedin już wtedy sprawiał niemałe problemy: kradł co się dało, dokuczał innym, oszukiwał i kpił ze szlachciców. Nastał jednak dzień, w którym pewna farmerka wraz ze swym małżonkiem znaleźli śpiącego łobuza w stogu swojego siana – wychudzonego, umorusanego, posiniaczonego i śmierdzącego, w poobdzieranym odzieniu, z dwoma (ukradzionymi) srebrnikami. I tak oto Hedin trafił do rodziny Mayladenów - wieśniaków spod Ulfgradu. Traktował ich jak swoją prawdziwą rodzinę, bo mimo tego, że było im ciężko utrzymać piątkę dzieci, przygarnęli kolejne kłopoty pod swój dach zupełnie bezinteresownie. Czuł się wśród nich dobrze, chociaż dzieciaki Mayladenów zawsze na niego zrzucały winę i to on zwykle obrywał. Całe dnie spędzał na podwórku, bawiąc się z rówieśnikami, a gdy raz jakiś młodzik go zaczepił, ze złości jego palce zamienił w bryłki lodu. Trzy dni później przybyli po niego czterej templariusze, ogłaszając, iż zabierają go do Kręgu, gdzie rozpocznie się kształcenie jego umiejętności.
Zanim się obejżał, stał się dorodnym okazem podlotka, który zaczepiał każdą adeptkę, nie ważne czy starszą czy młodszą, a zaklinacze byli dumni z jego znacznych postępów w magii, potężnych zdolności i niesamowitego potencjału. Swoją Próbę zdał dwa lata temu, w wieku zaledwie dziewiętnastu lat i po raz kolejny udowodnił całemu Kręgowi, jak hojnie obdarzył go los. Hedin był ulubieńcem zaklinaczy, znawcą entropii, najsłynniejszym adeptem sztuk magicznych. Jednym słowem - ideał o atramentowych ślepiach, którego każdy chciał mieć dla siebie. Tak, tak, był on niczym skrzący się lazuryt oświetlający ciemną jaskinię. Właśnie tak postrzegany był przez starszyznę. Przecież żaden starszy zaklinacz nie spodziewałby się, że tak uzdolniony dwudziestojednoletni mag, może zostać apostatą, a tym bardziej tego zdania nie podzielali templariusze – strażnicy magów, pilnujący Gildii czy Kręgów. A czym tak na prawdę się zajmują? Magowie winni są bowiem plugawych dopuszczeń.
Są oni najbardziej dostępni i podatni na wszelakie bodźce ze świata wewnętrznego. Świata snów, lub krainy umarłych - jak kto woli - gdzie żyją demony różnego rodzaju: dobre i złe, potrafiące opętać ciało bezbronnego maga by żywić się jego duszą. Brzmi przerażająco? Templariusze są zaś odpowiedzialni konkretniej za to, by w razie czego unicestwić demony, gdy te wydostaną się na zewnątrz. Zatem apostaci stają się przestępcami w oczach wszystkich istot żywych, bo pragną wolności żyjąc z dala od wieży. Są buntownikami, a co najważniejsze - nie chcą się podporządkować templariuszom, co oni odbierają jako wyzwanie i groźbę, bo nie mogą tego zdzierżyć. Karą za apostazję jest zaś śmierć.

Bądź co bądź, nasz bohater obecnie przebywał gdzieś w głuszy na granicy pomiędzy Halavadet a Pyriomem i szczerze mówiąc przez ten tydzień najlepiej mu się nie układało.
- A niech cię, drewno – Rzekł. – Nie mogę cię uciąć, nie mogę cię podpalić. Cóż to się dzieje na Arveta z tobą?
Drewno otworzyło ślepia wyżłobione w korze ale nic nie odpowiedziało.
- I będziesz się tak tępo gapić? - zapytał. Drewno nie odpowiedziało.
- Dobrze. Drzewo. Tak lepiej?
- Jestem starym drzewcem, apostato. Mówiąc drewno, traktujesz mnie przedmiotowo, jakby życie nigdy nie zostało we mnie tchnięte. - Kora rozdziawiła usta i popłynął z niej suchy, ochrypły, przyjemny głos.
- Wybacz drzewcu, nie chciałem cię w żaden sposób urazić. Marznę, potrzebuję ognia. Noce w głuszy bywają chłodne.
- Jesteś magiem, rozpal go dłońmi.
- Moja moc tutaj zostaje czymś przygnieciona, zakłócona. Czy użyczysz mi kilku swoich gałęzi?
- Postawiłeś szałas pod moją koroną, powiesiłeś tobołki na mych ramionach, a twój kostur leży u moich stóp. Czego jeszcze ode mnie oczekujesz?
Mag zastanowił się dłuższą chwilę. Wytężył wszystkie zmysły jak najmocniej się dało. Otwarte dłonie wystawił do przodu, jakby chciał czegoś dotknąć. Zamknął oczy, napiął się jeszcze mocniej, a po chwili rozluźnił wszystkie mięśnie. Gdy rozwarł powieki, ujrzał przed sobą niewielkie, błękitne jęzory płonące nad ściółką.
Uradowany Hedin spojrzał na drzewca, ale drzewo uśmiechnęło się i jego twarz wrosła w siwą korę. Apostata westchnął, bo wiedział, że nie ma już z kim rozmawiać. Dalej siedząc na starym pniaku, wyciągnął z kieszeni swojej szaty długi, misternie zdobiony flet. Pochylił się nad błękitnym ogniskiem i jął grać. Z instrumentu popłynęła cicha, spokojna melodia. Hedin zamknął oczy i wczuł się w opowiadaną historię. Po kilku chwilach dźwięki stały się bardziej skoczne. Mag uśmiechnął się. Gdy grał, w głowie przewijały mu się różne obrazy. Obrazy, które chciał pamiętać. Widział wszystko co dobre, wszystko co piękne i błogie.Skończywszy grać, otworzył oczy.
- Isara. Pieśń elfów z Inis Mony. - Szepnął i zapatrzył się w dal.
Ułożył się głęboko w korzeniach drzewca i zasnął.


- Hedin Mayladen, powiadasz? Chłopak, którego Brutus przyprowadził tu piętnaście lat temu?
- Owszem, to on. Ciekaw byłem przez te wszystkie lata, jakim cudem ten chłopak ma w sobie tak wielki potencjał... - Przy zastępczyni głównego wartownika wieży, Brutusa, Einglad, jako dyrektor Kręgu w Modrym Sombrze musiał zachowywać należytą powagę i celowo oburzać się na zachowanie Hedina, słynnego już w całym Halavadet. Szczerze mówiąc, Einglad wcale mu się nie dziwił. Dyrektor miał już swoje lata, był mądrym i sprawiedliwym dyrektorem, a także nauczycielem, rozumiał niemalże wszystko, zwłaszcza, że spotkał się z wieloma takimi przypadkami, a w młodości sam próbował wielokrotnie zbiegać z Kręgu. No bo, kto chciałby całe swoje życie przesiedzieć w jednym miejscu? Pomijając takie sprawy, jak zostanie misjonarzem, głoszącym nauki o sztukach magicznych.

Hedina znał na wylot - był typem buntownika wolności i podrywacza. Mayladen był jednym z jego ulubieńców, choć sprawiał problemy wychowawcze – lubił wdawać się w bójki, czasem i nawet w nielegalne pojedynki magów, które odbywały się w piwnicach. Czasem więc i siedział w kozie.
- Rozumiem więc, Lavender, że skoro interesujesz się jego egzystencją, zamierzasz wybrać się na poszukiwanie tegoż apostaty?
- Otóż to – Rzekła Lavender. – Apostata w Pyriomskiej Głuszy. Ciekawa jestem, na jak długo pozostanie żywy. - Wypowiadając te słowa, uśmiechnęła się złośliwie.
- Zatem, komu w drogę, temu czas. Śpiesz się.
Lavender wyszła z gabinetu dyrektora. Musiała jak najszybciej załatwić sobie transport.

***

Hedin nie pozostawał w tyle. Brnął naprzód i naprzód. Przed zachodem słońca musiał być poza granicą, w Pyriomie, a dokładniej w portowym miasteczku Sehafen. Nie mógł ryzykować pozostanie na kolejną noc w głuszy. Demony i inne plugastwa zapewne już go wytropiły, zwłaszcza, że jego uprzednie obozowisko znajdowało się niedaleko Doliny Rozpusty – Krainy duchów, demonów, potworów, a podobno także smoków. Tam śmiercionośna magia zaś jest wszechobecna, nikt się tak głęboko nie zapuszcza i nikt nie jest w stanie się jej oprzeć.
Nie chodzi o to, że Hedin się ich boi. Chodzi tu o jego podatność na plugawe moce, potężne moce, na które nie miał wpływu, które musiał omijać szerokim łukiem.
Zatem Hedin szedł na zachód do Sehafen, zanim niebo okryje pomarańczowo-różowa płachta i nastanie ciemna noc. Bezgwiezdna, cicha, zimna, skrywająca wielkie niebezpieczeństwa i małe grzechy noc.
Szedł czujnie. Nawet maleńka wiewiórka skacząca po gałęziach, czy sowa delikatnie pohukująca w oddali nie umknęła jego uwadze. Badał każdy najcichszy szelest i starał sobie racjonalnie tłumaczyć coraz to gęstsze, zagadkowe ślady na ściółce. Kilka chwil później okazało się tak, jak przypuszczał. Były to ślady niedźwiedzia. Zwierzę powłóczyło. Prawdopodobnie zahaczyło o wnyk kłusowników. Hedin zakradł się za jakieś drzewo. Wyciągnął palec wskazujący w stronę olbrzyma, dyskretnie szepcząc zaklęcie. Z jego opuszki uleciał skrzący się, błękitny kosmyk jakby włosów i niesiony przez wiatr, dotarł do niedźwiedzia, okalając jego ranę. Magia uzdrowienia uleczyła ją w oka mgnieniu. Teraz nie było po niej śladu, miś mógł tak jak i Hedin, ruszyć w dalszą drogę.
Kilka razy mag podczas podróży robił sobie przerwy, aby coś przekąsić i chwilę odpocząć, ale nie miał poczucia czasu.
Pomarańczowe światło przedzierało się przez wysokie korony drzew, oświetlając mu twarz. Dłonią okrył oczy, aby go nie raziło. Niech to szlag, pomyślał. Słońce zachodzi. Mimo to, wiedział, że jest już blisko. Zwierząt było coraz mniej, a gęsty las stawał się rzadszy (przez ścięte pniaki), co oznaczało, że osada ludzi wybudowana jest niedaleko.
Spojrzawszy ponownie w górę, na skrawku nieba dojrzał, że pomarańczowy powoli zamienia się w granatowy. Zwiększył tempo. Miał wrażenie, że droga się wydłuża i nagle, niespodziewanie, mrok ogarnął wszystko: począwszy od Pyriomskiej Głuszy, na palcach u stóp Hedina skończywszy.
Noc zaskoczyła go jakby specjalnie. Wyczuwał złe moce i... ognisko. W pobliżu. Dały mu się słyszeć także stłumione głosy. Zmrużył oczy. Zbliżył się powoli do grubego pnia i oparłszy się o niego, spojrzał w stronę światła. Do drzewa przywiązany był koń obłożony jukami tak, że trudno było mu się utrzymać. Przy ogniu, który oświetlał ich twarze, siedzieli dwaj mężczyźni i kobieta. Grzali ręce i szeptali.
- Odłączyła się... Też mi coś. Pewno ją zabili – rzekł człowiek z blizną na twarzy.
- Przeszło od godziny tłumaczę ci, pacanie, że się odłączyła. Niby jak wytłumaczysz fakt, że nie mamy świstka? Co, że niby Kicek go zeżarł? - odezwała się kobieta chrypliwym głosem.
- Pal licho świstek.
- Pal licho świstek?! Wiesz ile, do cholery, starałam się, aby go zdobyć?! Teraz nie wejdziemy do miasta, tępaki! - Kobieta była u granicy opanowania. Uderzyła rękoma o kolana, wstała i kopnęła w drzewo. - Ukradła go! Teraz musimy znaleźć jakiś sposób, by się przedostać do środka!
Kobieta miała rację, bez świstka dla zwykłego człowieka to koniec świata. Bez ukazanego pozwolenia nie wpuszczą. Ale Hedin był na to przygotowywany już od dawna. Manipulacja. Jako jeden z nielicznych w Kręgu był manipulantem. I już wiedział co zrobi.

- Mogę pomóc wam przedostać się na drugą stronę.

Proszę wybaczyć, że tak długo nie dodawałam rozdziałów, chciałam zaczekać na szablon by mieć wszystko ogarnięte na blogu, ale rzeczywiście długo się nie pojawia, dlatego jednak postanowiłam dodać. Zachęcam do oceniania, gdyż sądzę, że jest to ogromną motywacją do dalszegopisania. Do następnego razu! 

6 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się charakter Hedina. Wybrałeś dosyć trudną tematykę. Magia i wszelkie rzeczy tego rodzaju są trudne do opisania. Tym bardziej podoba mi się to opowiadanie. Oprócz tego masz bardzo ciekawy styl pisania. Będę tu często zaglądać.
    Pozdrawiam ciepło i wolnych chwilach zapraszam do mnie,
    Hekate

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG *_* To jest niesamowite. Połączenie Tolkiena, Skyrimu i Dragon age'a, hmm? Bardzo ciekawy pomysł. Ta historia dosłownie mnie oczarowała. *.* Mam tylko dwa zastrzeżenia. 1.Rzuciło mi się w oczy: obejżał. 2. Często powtarzasz był.
    Masz ogromny talent. Seriously. Zazdroszczę. Pisz drugi rozdział, bo się nie mogę doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Postaram się zwracać większą uwagę na powtórzenia, a błąd już poprawiam. ;D

      Usuń
  3. Dodałam Twojego bloga do polecanych na swoim: http://whispersofcrystals.blogspot.com/
    :)

    OdpowiedzUsuń